Koncert Percival Schuttenbach, Quo Vadis - Wrocław, Madness, 22.02.2013

Wspólna trasa koncertowa zespołów Percival Schutenbach i Quo Vadis - Dominus Svantevitus Tour jest trasą dość nietypową, bo właściwie nie promuje żadnej płyty. Quo Vadis swój ostatni album, „Infernal Chaos”, wydał w 2010, a pretekstem do odbycia serii koncertów mogło być wydanie EP „Novem”, zawierającego 5 utworów z „Infernal Chaos”, tyle że w wersji polskojęzycznej. Mogło, ale nie było, bo na przykład „Blood For Oil” zaśpiewane było na koncercie po angielsku, poza tym pierwszy człon nazwy trasy, nie wiedzieć czemu, pochodzi od tytułu utworu z płyty „Babel” z 2007 roku. Natomiast człon drugi, Svantevitus, odnosi się do krążka „Svantevit”, który Percival Schutenbach miał wypuścić w dniu rozpoczęcia trasy. Premiera została jednak przełożona na nie wiadomo kiedy i tym oto sposobem Percival jest - jak to podkreślił lider grupy, Mikołaj Rybacki - pierwszym zespołem grającym trasę promującą album, który się jeszcze nie ukazał.

Trasa rozpoczęła się od koncertu we wrocławskim klubie Madness. Przed głównymi bohaterami zagrał zespół Mortis Dei, którego nie było mi dane zobaczyć, bo, o dziwo, koncert rozpoczął się chyba punktualnie, a ja postanowiłem się nieco spóźnić (kto chadza na koncerty do Madnessu, ten rozumie, skąd to „o dziwo”). Gdy wszedłem, na scenie zaczął się instalować Quo Vadis. Zespół, który w tym roku obchodzi 25-lecie istnienia, zaprezentował przekrojowy materiał. Były więc „Caducus” i „Blood For Oil” z ostatniej płyty czy „Dominus” z poprzedniej, ale Skaya i koledzy sięgnęli też do prapoczątków, grając „Rzeźnika” z pierwszego demo. Nie zabrakło też „NKWD”, „Bojownika” i kilku coverów – obowiązkowych „Pretty Woman” i „Kocham cię, kochanie moje”, a także, w poważniejszym tonie, „Symphony of Destruction” z repertuaru Megadeth. Niespodzianką był nowy kawałek – „Quo Vadis 2” oraz ballada „Feniks” z gościnnym udziałem Kasi Bromirskiej z Percivala, która upiększyła brzmienie utworu swoją wiolonczelą. A sam Skaya zaśpiewał lepiej niż na płycie.



Zamykający stawkę Percival Schutenbach trochę mnie zawiódł. A może raczej niczym nie zaskoczył. Folkowo-metalowa ekipa zagrała właściwie to samo co niespełna cztery miesiące wcześniej w tym samym klubie, gdy występowali przed Perunwitem. Pod względem długości setu też podobnie - mimo że teraz, jako gwiazda, czas mieli nieograniczony, to mam wrażenie, że grali krócej niż Quo Vadis (godzina i kilka minut to trochę mało, zwłaszcza że strojenie i rozkładanie instrumentów trwało niewiele krócej niż sam koncert). W porównaniu z tamtym występem były może dwa utwory więcej z nowej, niewydanej jeszcze płyty, ale tylko jeden absolutnie premierowy - resztę znamy z EP „Postrzyżyny”. Z „Reakcji pogańskiej” te same kawałki, czyli „Pani pana”, „Gdy rozum śpi”, „Lazare” i przeciągane w nieskończoność „Satanismus” z fragmentem „Zegarmistrza światła”, tym razem z udziałem Quo Vadis (Skaya pod koniec się posypał - zespół sobie, a on sobie), ale za to bez przebierania się za zakonnice. A poza tym ten sam cover – „Motorbreath” Metalliki z wplecionym fragmentem „Prząśniczki”. Na domiar złego, nagłośnienie zostało skopane w ten sam sposób jak w listopadzie, tzn. wszystko było słychać dobrze oprócz wokali (na Quo Vadis było jeszcze OK). 

Dużą zaletą zespołu jest to, że nie odgrywa wiernie utworów z płyt, ale rozbudowuje je, zmienia, wplata fragmenty innych piosenek. Muzycy improwizują, wymieniają się instrumentami, robią spontaniczne akcje (Mikołaj grający na stole wśród publiczności) - ogólnie widać, że dobrze się bawią. Wcześniejszy koncert narobił mi smaku i teraz miałem nadzieję na więcej, a dostałem właściwie tyle samo i to mój jedyny zarzut. Ale jeśli ktoś był na Percivalu po raz pierwszy, powinien czuć się usatysfakcjonowany.

Wideo: Paweł Styczyński


Podobne artykuły:
Finntroll, Týr, Skálmöld – Wrocław, Alibi, 11.09.2013
Sabaton, Eluveitie, Wisdom - Wrocław, Hala Orbita, 1.03.2013
Arkona, Dalriada, Darkest Era - Wrocław, Firlej, 14.10.2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz